czwartek, 23 lipca 2009

Kto odpowie za wypadek w górach

Czasem za nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa
może być uznana sama decyzja o górskiej wyprawie.
MONIKA ROGOZIŃSKA



Nie tak dawno czwórkę Polaków biorących udział w tzw. wyprawie partnerskiej wpadło do szczeliny w lodowcu podczas wyprawy na górę Uszba w masywie Elbrusa, w górach Kaukazu. Dwoje zasypały osuwające się bryły lodu.

W styczniu 2003 r., gdy licealiści z Tychów szli na Rysy, zeszła potężna lawina. Zginęło osiem osób. Prowadzący grupę nauczyciel (mający pewne doświadczenie górskie) został nieprawomocnie skazany na rok więzienia w zawieszeniu.

Nie były to czysto losowe zdarzenia, przynajmniej w części wynikały z popełnionych błędów. Kto zatem, jeśli w ogóle, powinien być prawnie odpowiedzialny za tego rodzaju wypadki i czy za pomocą prawa można zminimalizować ryzyko ich wystąpienia?

Do niedawna uprawianie alpinizmu wymagało specjalistycznych kwalifikacji, potwierdzonych kartą taternika, wydawaną przez Polski Związek Alpinizmu. Ostatnia zmiana ustawy o kulturze fizycznej zniosła ten wymóg, głównie za sprawą nacisków środowiska alpinistycznego, w tym niżej podpisanego. A to dlatego, że: reglamentacja dostępu do legalnego uprawiania wspinania jest niecelowa; egzekucja zakazu była iluzoryczna; podobnych ograniczeń nie ma w żadnym z państw europejskich, w tym alpejskich. Uznano więc, że każdy ma prawo decydować o stopniu ryzyka swojej działalności, zgodnie z gwarantowanym przez konstytucję prawem wolności (art. 31).

Swoboda decydowania nie dotyczy jednak sytuacji, w której: ktoś nie dokonuje samodzielnej oceny ryzyka na skutek zaufania pokładanego w innej osobie (a co do której rozsądne jest przyjąć, że zaufanie takie może pokładać); prawo uznaje, że dana osoba nie jest w stanie samodzielnie ocenić ryzyka, i dlatego ustanawia inne osoby jako odpowiedzialne za podejmowane decyzje.

Osoby niepełnoletnie
Zgodnie z prawem tylko do pewnego stopnia niepełnoletni są odpowiedzialni za swoje czyny. Tak więc ich prawni opiekunowie mogą ponieść odpowiedzialność karną za narażenie osób pozostających pod ich opieką na niebezpieczeństwo utraty życia.

Poza zakresem tego artykułu jest rozważanie, do jakiego stopnia rodzice mogą narzucić wybór zachowania niebezpiecznego (np. wyprawy górskiej) swoim dzieciom, jednak nie ulega wątpliwości, że na wyprawę dzieci i nauczycieli rodzice muszą wyrazić zgodę. Tak właśnie uczynili rodzice licealistów, opierając się na zaufaniu do nauczyciela mającego pewne doświadczenie górskie.

Na zasadzie zaufania
Żadna aktywność górska nie jest wolna od ryzyka, ale alpinizm wypracował metody pozwalające na jego minimalizację, pod warunkiem używania stosownego sprzętu oraz przestrzegania odpowiednich reguł bezpieczeństwa.

Uprawiający alpinizm przechodzą szkolenia i w ciągu wielu lat działalności nabywają doświadczenia. Osoby, niemające tak częstego kontaktu z górami, a chcące przeżyć przygodę, wynajmują profesjonalistę.

Typowym więc przykładem odpowiedzialności na zasadzie zaufania jest relacja klient -przewodnik. Wybierając osobę, która reklamuje się jako przewodnik górski, klient ma prawo uważać, że dany profesjonalista zna standardy bezpiecznego zachowania w górach i potrafi ograniczyć ryzyko do minimum.

Fakt, czy ów profesjonalista ma wystarczające kwalifikacje albo czy należy do organizacji zrzeszającej przewodników, nie ma większego znaczenia dla jego odpowiedzialności, natomiast ma oczywiście znaczenie dla klienta. Powinien on zatem we własnym interesie zweryfikować kwalifikacje przewodnika, co jest trudne (bo laik nie ma przecież takich możliwości i musi polegać na opinii innych) i kosztowne. Godne rozważenia wydaje się więc utrzymywanie państwowego systemu licencjonowania takiej działalności (stosowanego w wielu państwach), co ułatwia klientom wybór przewodnika i jednocześnie pozwala na utrzymanie odpowiednich kwalifikacji.

Wyprawa partnerska
Wypadek na Kaukazie zdarzył się w ramach tzw. wyprawy partnerskiej: organizator zastrzegł, że nie odpowiada za bezpieczeństwo jej uczestników, a więc wykluczył funkcję przewodnika.

Wyprawa partnerska to bliźniak wypraw organizowanych przez kluby wspinaczkowe, których członkowie wspinają się, akceptując ograniczoną odpowiedzialność swojego partnera. Między nimi są jednak istotne różnice. Kluby wspinaczkowe z reguły wymagają od swoich członków odpowiednich kwalifikacji, co z góry wyklucza, aby ich członkiem został ktoś nieprzestrzegający zasad bezpieczeństwa w górach. Kluby te są trwałymi stowarzyszeniami osób o podobnej pasji i dość łatwo jest ocenić kwalifikacje każdego członka.

Wreszcie nie prowadzą one działalności nastawionej na zysk, a więc nikt nie oczekuje, że na ich wyprawach ktokolwiek jest zwolniony z posiadania odpowiednich kwalifikacji. W konsekwencji kluby wspinaczkowe nie pozwalają na uczestnictwo w wyprawach osobom z zewnątrz.

Tymczasem w wyprawach partnerskich, organizowanych przez przedsiębiorstwa nastawione na zysk, może wziąć udział niemal każdy. Nawet w wysokie góry jedzie przypadkowy skład osób, które nie miały wcześniej okazji ze sobą współpracować i ocenić swoich kwalifikacji.

Ale przedsiębiorstwa te działają dla zysku, więc klienci mogą wymagać zapewnienia wyższego poziomu bezpieczeństwa. Ponadto nie ograniczają się one wyłącznie do oferowania usług logistycznych (przejazd, zakwaterowanie, itp.) bo w swoich reklamach jasno wskazują określone szczyty górskie jako cele wyprawy.

Wątpliwe zastrzeżenia
Czy wobec tego można uznać za ważne zastrzeżenie o braku odpowiedzialności organizatora? Moim zdaniem - nie. Biorący udział w wyprawie partnerskiej zawiera umowę z przedsiębiorcą świadczącym usługi na polu działalności górskiej, jest to relacja konsument - przedsiębiorca. Skoro tak, to zastosowanie ma art. 3853 kodeksu cywilnego, który wprost stwierdza: niedozwolone jest ograniczanie lub wyłączanie odpowiedzialności przedsiębiorcy względem konsumenta za szkody na osobie. W takim razie wskazane zastrzeżenie jest nieważne, a organizator w pełni odpowiedzialny za szkody na osobie.

Kwestia odpowiedzialności karnej jest bardziej złożona. Co do zasady, organizator może odpowiadać za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 160 § 1 kodeksu karnego) - kara pozbawienia wolności do lat 3, ale częściej jako narażenie mimo obowiązku opieki (art. 160 § 2 k.k.) - kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Obowiązek opieki będzie wynikać albo z postanowień umowy typu klient - przewodnik, albo obowiązku opieki rodzicielskiej czy sprawowanej przez inne osoby, np. nauczycieli. Istnieje też tzw. kontratyp ryzyka, który skutkuje brakiem odpowiedzialności pod warunkiem przestrzegania zasad bezpieczeństwa.

Trudno jednak mówić o ich przestrzeganiu przez firmy, które, reklamując wyprawy partnerskie, wysyłają przypadkową grupę osób w wysokie góry, nie oferując ani odpowiedniego przeszkolenia, ani opieki profesjonalnych przewodników.

Czasem za nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa może być uznana sama decyzja o górskiej wyprawie.

W procesie nauczyciela sąd nie znalazł dowodów na naruszenie zasad bezpieczeństwa przez licealistów, a w szczególności na to, że grupa spowodowała wypadek przez podcięcie lawiny.

Sąd uznał jednak, że sama decyzja o wyruszeniu w góry była obarczona takim ryzykiem, że wyczerpywała cechy przestępstwa z art. 160 k.k.

Analogiczne rozumowanie można przeprowadzić wobec organizatorów wypraw partnerskich, których wina może polegać już na samym sposobie jej organizacji, a nie na konkretnych naruszeniach zasad bezpieczeństwa w trakcie wyprawy.

W górach nie da się uniknąć wypadków. Ryzyko jest nieodłącznie związane z alpinizmem, piękną przecież aktywnością człowieka. Ale brak prawnej odpowiedzialności za wypadki powinien odnosić się wyłącznie do sytuacji, w których uczestnicy byli właściwie poinformowani o występującym ryzyku i zdawali sobie sprawę z kwalifikacji towarzyszy wyprawy.

Zamieszczonej na stronach internetowych formułki o braku odpowiedzialności organizatora prawo nie powinno brać pod uwagę. Rozszerzyć należy odpowiedzialność osób, co do których (przewodnicy, nauczyciele) można mówić o zwiększonym zaufaniu ze strony podopiecznych.

A do wyłączenia odpowiedzialności powinno prowadzić jedynie wykazanie, że przestrzegano wszystkich zasad bezpieczeństwa, a wypadek był skutkiem działania sił losowych. Brak prawnej reglamentacji wspinania nie może prowadzić do braku odpowiedzialności osób wykorzystujących modę na sporty ekstremalne do podejmowania ryzykownej działalności przy wykorzystaniu niewiedzy tych, którzy im zaufali.

JACEK CZABAŃSKI
Autor jest alpinistą i prawnikiem,
współpracownikiem naukowej Fundacji Ius et Lex
tekst za: www.pspw.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 

wyprawy partnerskie, przewodnik górski, wyprawy górskie